strony

2012/12/15

Triumfy bez fikcji



„Rzeczywistość zresztą jest zawsze ciekawsza od fikcji, ponieważ obciążona jest wagą realności. Jest to taka różnica, jak między jawą a snem. Śnić się nam może Bóg wie co. Natomiast na jawie jesteśmy przykuci do naszego bytu”. 

Kiedy zaglądam do popularnej księgarni Traffic, pierwsze kroki – przynajmniej od pewnego czasu – kieruję w stronę regału z nagłówkiem „Esej / Reportaż”. Wspomniane w poprzednim poście Wrzenie Świata pęka w szwach od książek reportażowych i oblegających je tłumów. Nie ma co dłużej ukrywać, że literatura non-fiction rozpanoszyła się w polskiej kulturze z niemałym impetem. Nawet do lubelskiego Teatru Starego dotarła jej sława. We wtorkowej bitwie o literaturę wzięli udział wodzowie reporterskich armii słów: Mariusz Szczygieł, Wojciech Tochman i Katarzyna Michalak, aby ustalić wreszcie, czy to już naprawdę „koniec fikcji, czas niefikcji”.

Zdaniem Szczygła, człowiek ma nieustającą potrzebę określania swojej pozycji w najbliższym otoczeniu, sytuowania się w rozpoznawanej rzeczywistości. Stąd taki popyt na reportaż – swoiste okno, za którym rozpościerają się pejzaże znaków i znaczeń. Fakt: w swoim poznawaniu aktualnej sytuacji, globalnej czy lokalnej, można skorzystać z wiadomości telewizyjnych czy prasowych. Jednak okrojone i  ocenzurowane informacje fałszują obraz rzeczywistości w umyśle przeciętnego odbiorcy, tworząc efekt „sieczki” czy też „wody z mózgu”. Reportaż nierzadko drąży płytkie newsy, zgłębia los poszczególnych osób, których nie sposób uwiecznić na przepastnych kartach dziejów ludzkości. Punkt widzenia człowieka, a nie ogólnikowo pojmowanej opinii publicznej, wydaje się bardziej wiarygodny – bo – zwielokrotniony – ukazuje różnorodne perspektywy i daje świadomość, że historia jest wieloznaczna, a ustalenie tak zwanej jednej prawdziwej prawdy w przypadku pewnych „faktów” jest nie do końca możliwe. Można jedynie się do niej zbliżać – właśnie poprzez relacje świadków, często sprzeczne, składające się jednak na pełny obraz. 

Kluczowym elementem reportażu jest zatem rozmowa, zaś o jakości decyduje – jak przypomniała Katarzyna Michalak – temperatura spotkania. Ale konkretna opowieść konkretnego człowieka to nie wszystko. Istotą tego gatunku jest bowiem pewna nadbudowa, sens wykraczający ponad jednostkowy przypadek. Reporter to ten, który zadaje pytania dotyczące bezpośrednio opisywanego przezeń tematu czy zdarzenia, czyni to jednak w taki sposób, by z otrzymanych odpowiedzi powstała dodatkowa narracja, wyjaśniająca cząstkę tajemnicy świata.