Może trochę się dzieje. Ale mało. Wciąż prowadzę śledztwo mające na celu odkrycie ukrytej pracy dla absolwentki filologii polskiej teatrologicznej. Na razie bez specjalnych rezultatów. Praca, cholera jedna, przebiegła i niełatwo ją schwytać. Trafiłam ostatnio na pewien trop w Krakowie, tym mieście artystyczno – turystycznym. Odbyła się nawet szumnie zwana rozmowa kwalifikacyjna z moim udziałem. I czekam na odpowiedź. Co mi pozostaje oprócz czekania i szukania. Może tylko „myślobranie, zmądrychwstanie, słów składanie i zdań igranie”, jak w piosence, której słucham natrętnie i nałogowo.
A Kraków nie jest taki zły. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet dobry jest. Mimo nienadmorskiego położenia. Klimatyczne uliczki, dziwacy na każdym rogu i skwerku, duchy twórczości w powietrzu. Mogę tam zamieszkać, dlaczegóż by nie.