strony

2011/11/19

naprawdę nie dzieje się nic i nie stanie się nic aż do końca

Może trochę się dzieje. Ale mało. Wciąż prowadzę śledztwo mające na celu odkrycie ukrytej pracy dla absolwentki filologii polskiej teatrologicznej. Na razie bez specjalnych rezultatów. Praca, cholera jedna, przebiegła i niełatwo ją schwytać. Trafiłam ostatnio na pewien trop w Krakowie, tym mieście artystyczno – turystycznym. Odbyła się nawet szumnie zwana rozmowa kwalifikacyjna z moim udziałem. I czekam na odpowiedź. Co mi pozostaje oprócz czekania i szukania. Może tylko „myślobranie, zmądrychwstanie, słów składanie i zdań igranie”, jak w piosence, której słucham natrętnie i nałogowo.
A Kraków nie jest taki zły. Zaryzykuję stwierdzenie, że nawet dobry jest. Mimo nienadmorskiego położenia.  Klimatyczne uliczki, dziwacy na każdym rogu i skwerku, duchy twórczości w powietrzu. Mogę tam zamieszkać, dlaczegóż by nie.