Dziwne nawyki i niepoprawne przyzwyczajenia. Chyba nie sposób ich nie mieć. Jestem Kasia i czytam przy jedzeniu. Odkąd nauczyłam się czytać. Bibliotekarki i nauczycielki, słysząc to, zapewne miałyby przed oczyma pejzaż grozy: kawałki mielonki spadające na czyste stronice, tłuste plamy po maśle, a nawet okruchy chrzęszczące pomiędzy kartkami. Ale pojedynczy czytelnik żywieniowy to jeszcze nic. W Lublinie jest takie miejsce, gdzie czytanie przy jedzeniu występuje w formie zbiorowej.
Kawiarnie, w których ściany ozdabiają półki z książkami, to
już nie nowość. Ot, chociażby taka Kawka na Okopowej czy Między Słowami na
Rybnej. W stylowych wnętrzach pachnie kawą, a z głośników płyną przyjemne
dźwięki. Raj dla fanatyków literatury. Jakby tego było mało, znaleźli się
ludzie, którzy postanowili wyręczyć innych w czytaniu i pozwolić im spokojnie
konsumować żeberka, bez obaw, że sos kapnie w sam środek zdania. Marta i Bartek
skrzyknęli znajomych aktorów (z udokumentowaną znajomością alfabetu) i zaczęli
robić sceny. Do dziś w restauracji Incognito regularnie czyta się klientom.
Barowe Sztuki to przysłowiowa góra przychodząca do równie
przysłowiowego Mahometa. Nawet ci, którzy wolą przesiadywać w barach niż w
teatrach, mogą zostać znienacka zaatakowani sztuką. Knajpiane życie toczy się w
najlepsze, panuje charakterystyczny gwar, tu i ówdzie brzękają kieliszki czy
filiżanki, kiedy nagle na niewielkim podeście pod oknem zasiada podejrzany
dziwak. AKTOR. Aktor miewa płeć męską lub żeńską, w zależności od scenariusza. Wśród
artystów zaproszonych przez duet Szczepaniak&Miernik znalazły się
dotychczas takie talenty, jak Hanka Brulińska, Gabriela Jaskuła, Anna Dudziak, Mateusz
Nowak czy Przemysław Stippa. Aktorzy czytają performatywnie teksty
współczesnych autorów: Szymona Bogacza, Gustavo Otta, Mateusza Pakuły,
Jarosławy Pulinowicz i innych obiecujących dramatopisarzy. Restauracyjni goście
(większość z nich przyszła tu specjalnie na czytanie) przerywają pogawędki,
podnoszą głowy znad talerzy, odwracają się w kierunku prowizorycznej sceny i
zaczynają słuchać. Barowa atmosfera nasiąka niecodziennymi znaczeniami i
myślami. Tak oto czytanie poza murami bibliotek zostało uświęcone tchnieniem
teatru.
Książka nie może być jedynie sposobem na zabicie nudy przy
śniadaniu, a teatr nie może być tylko przygrywaniem do kotleta. Ale poziom
czytelnictwa w Polsce wciąż nie pozwala na otwarcie szampana i msze
dziękczynne, a przeciętny obywatel nie chadza codziennie do przybytków
Melpomeny. Trzeba zatem od czegoś zacząć – a obejrzenie sztuki przy piwie, w
swobodnej barowej atmosferze, może być początkiem bardzo dobrego nałogu. Dla
tych zaś, których nie trzeba już nawracać na teatr, Barowe Sztuki to po prostu
doskonała odskocznia od tradycyjnych teatralnych sal. I świetny pomysł na
poniedziałkowy wieczór.
[źródło] |