Notuję i notuję, o czym by tu napisać, notatki mnożą się w zagadkowy sposób, nie wiem, kiedy wreszcie zdołam je wszystkie rozwinąć i skuć w kajdanki kształtnych zdań. Zanim ten piękny dzień nadejdzie, wracam do Hioba i pozostawiam wszystkich Was zaglądających tu, desperatów i dziwaków, z jego historią.
Szatan na to do Boga: „Czyż za darmo Hiob czci Boga? Czyż Ty nie ogrodziłeś zewsząd jego samego, jego domu i całej majętności? Pracy jego rąk pobłogosławiłeś, jego dobytek na ziemi się mnoży. Wyciągnij, proszę, rękę i dotknij jego majątku! Na pewno Ci w twarz będzie złorzeczył”. Rzekł Pan do szatana: „Oto cały majątek jego w twej mocy. Tylko na niego samego nie wyciągaj ręki” (Hi 1, 9 – 12).
To miłe, kiedy Opatrzność nam sprzyja we wszystkich trudach, znojach, potyczkach codzienności i odświętności. Wtedy wiadomo, że - prędzej czy później - wszystko się wyjaśni i rozwiąże. Wtedy rozradowani chrześcijanie nie przestają nucić pochwalnych pieśni, nie ustają w dziękczynnych tańcach.
Tymczasem dopiero sytuacja z Hioba wzięta weryfikuje cały ten entuzjazm.
Mam nadzieję, że Bóg jest bezradny wobec wiary człowieka.
Jeszcze do tego kiedyś wrócę. Oby.